PSYCHOLOG DZIECIĘCY

Paulina Pawłowska

Jeśli chcesz otrzymywać ode mnie (tj. od psycho-logiczna) mailowo informacje o mojej ofercie,
wpisz powyżej swój adres e-mail.

Tutaj mnie znajdziesz:

regulamin sprzedaży

polityka prywatności

polityka ochrony danych osobowych

Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany - dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!
06 czerwca 2021

Dlaczego kary nie działają?

Nie jest trudno być rodzicem kiedy dziecko spełnia prośby rodziców, wywiązuje się z obowiązków i uważnie słucha. Trudno jest być rodzicem wtedy, kiedy mamy poczucie, że zachowanie dziecka przekracza nasze granice, a jeszcze  trudniej wtedy, kiedy słyszymy ten malutki głosik w głowie podpowiadający "ono cię nie szanuje" (skoro nie pościelił łóżka, zapomniał o pracy domowej, spóźnił się na obiad czy nie podniósł brudnych ubrać z podłogi).

Złość, bezradność, zmęczenie czy poczucie braku sprawczości - to między innymi one wpływają na to, że rodzic decyduje się ukarać dziecko. 

 

Zacznijmy od tego, że naturalną rzeczą jest chcieć mieć w życiu łatwo. To żaden wstyd, że szukamy metod, które zadziałają nam tu i teraz. Chcemy widzieć natychmiastowy efekt naszych działań i o ile w życiu prywatno-zawodowym być może czasem się wam to udaje, tak w wychowaniu pewnie niestety nie (a jeśli już to na krótką chwilę). 

 

Kary są dla rodziców "atrakcyjne" między innymi właśnie dlatego, że jako ludzie lubimy czuć się skuteczni i lubimy też, kiedy coś działa od razu.  Kara to przecież znane wszystkim od dawna (i przede wszystkim konkretne) narzędzie, po które może sięgnąć rodzic w kryzysowych momencie. Prawdą jest też to, że być może w tej konkretnej chwili uda wam się uporać z niepożądanym (dla was) zachowaniem dziecka - a niestety, tak tylko się wydaje. W odniesieniu do kar, jest jedno ALE.

 

Kara niczego dziecka nie uczy...

no może po za tym, aby kombinować jak w przyszłości kary uniknąć. Ukarane dziecko czuje przede wszystkim napięcie, a jak wiemy w stresie człowiek nie nauczy się absolutnie żadnej nowej umiejętności. Tak więc jeśli zabierając dziecku telefon liczyliście na to, że w magiczny sposób zacznie on wykonywać swoje obowiązki bez mrugnięcia okiem - to niestety was rozczaruję (chociaż śmiem przypuszczać, że już doznaliście tego rozczarowania na własnej skórze, kiedy po kilku dniach "wzorowego" dziecka, powróciły jego stare przyzwyczajenia MIMO zastosowanej kary).

 

Prowadząc konsultacje z rodzicami w temacie współpracy z dziećmi bardzo często zadaje pytanie : "Czy stosując kary osiągacie zamierzony, długotrwały efekt? Czy nie jest tak, że stale karacie dziecko za to samo?". Odpowiedź zawsze brzmi tak samo. Zatem... jeśli stosowana przez was metoda nie działa, to po co marnujecie własną energię i ryzykujecie pogorszeniem relacji z dzieckiem? 

 

Spójrzcie na grafikę poniżej, na której przedstawiam, jak działa mechanizm błędnego koła w przypadku stosowania kar i sami oceńcie jej prawdziwość:

 

 

Wracając do pytania:

DLACZEGO RODZICE STOSUJĄ KARY?

Mam kilka hipotez...

 

  • nie rozumieją zachowania swojego dziecka (nie wiedzą, że zachowanie wynika z etapu rozwoju, a nie złośliwości i złego wychowania)

  • chcą być uznani za skutecznych rodziców

  • samym jest im trudno, odczuwają wiele trudnych emocji (bo nie dbają o swoje potrzeby)

  • nie znają innych metod lub chcą stosować takie, które działają natychmiast

  • stosują etykietowanie zachowań dziecka (jest niegrzeczne; robi nam na złość)

  • stosują się społecznymi, przestarzałymi przekonaniami (że dzieci należy karać, bo to dla ich dobra)

  • nie potrafią inaczej zadbać o swoje granice osobiste

  • nie radzą sobie z własną złością i frustracją (za co obrywa dziecko).

 

Trudno też nie wspomnieć o jednym ze skutków ubocznych stosowania kar i to szalenie istotnym. Jest to pogorszenie relacji z dzieckiem. Za tym idzie szereg innych konsekwencji jak chociażby izolowanie się dziecka (odmawia wspólnego czasu razem), obniżenie samooceny, częstsze pojawianie się zachowań trudnych (dla rodziców) czy niechęć dziecka do współpracy. Czyli tak na prawdę wszystko to, na czym rodzicom najbardziej zależy. Cel, który chcą osiągnąć karami, a nieświadomie się od niego oddalają. Nie wspominając już o konsekwencjach (dla dziecka) w dorosłości. 

 

Kiedy już dochodzimy do tego momentu pojawia się jedno podstawowe pytanie...

Co zamiast kar?

O tym fajnie pisała Agnieszka Stein na swoim Instagramie, gdzie poruszała właśnie ten temat - rodzice nie potrzebują alternatywy, bo kary i nagrody niczego nie uczą. Za to to, po co warto sięgnąć to (między innymi) nauka komunikacji.

 

Pisałam o tym, że kary dają ten "natychmiastowy efekt", co jest oczywiście złudne, bo efekt jest chwilowy, a z czasem może go nie być już wcale. Za to chcąc odpowiedzieć wam na pytanie CO ZAMIAST KAR być może was nieco rozczaruję. W psychologii raczej nie mamy metod, które zadziałają od razu i to często zniechęca rodziców. Nie warto więc wyglądać efektów w postaci natychmiastowej zmiany zachowania dziecka (bo też nie do końca to powinno być naszym celem). To, co chcę wam zaproponować wymaga czasu, pracy i wytrwałości, aby pożegnać się ze starymi przyzwyczajeniami, ale za to efekt będzie trwały.

 

Poniżej druga grafika, na której chciałam pokazać alternatywę, dla błędnego koła stosowania kar:

 

 

 

Dlaczego napisałam o tym trudzie związanym z zerwaniem ze starymi przyzwyczajeniami?

Bo alternatywą dla kar jest komunikacja

ale nie taka zwyczajna... Chodzi tutaj o rozmowę na temat własnych uczuć i potrzeb (nie atakując przy tym dziecka). Zachęcam do zrezygnowania z kar, ale to nie jest równoznaczne z tym, że teraz rodzic powinien przymykać oko czy zgadzać się na każde zachowanie dziecka (a wiem, że często się tego obawiacie).

Pokazuję, że można w inny sposób rozwiązywać problemy niż uciekając się do kar. Rozmowa z dzieckiem, ale taka szczera, empatyczna (bez ocen, szukania winnych) może dać wam odpowiedzi na wiele nurtujących pytań (na przykład dlaczego dziecko zachowało się tak a nie inaczej) czy być szansą na znalezienie wspólnego rozwiązania. Nie zawsze jest łatwo zachować spokój i przeprowadzić fajną rozmowę z dzieckiem, ale wiem jedno, WARTO, a efekt może was zaskoczyć.